sobota, 12 stycznia 2013

Hiszpanki i boks

Dziś wyjątkowo o dwóch, skrajnie różnych filmach, które obejrzałam. Jeden wyjątkowo kobiecy, o służących hiszpankach we Francji, drugi natomiast to znany hit o podziemnym klubie bijących się ze sobą mężczyzn. Zapraszam!



"Kobiety z 6. piętra"
Kiedyś, przeglądając youtube, przypadkiem trafiłam na trailer tego filmu. Te dwie minuty wystarczyły, aby klimat tego filmu uderzył mnie w serce. Strasznie zapragnęłam go obejrzeć, ale zupełnie nie wiedziałam, co dalej. Szukałam we wszystkich możliwych źródłach, ale żadnego śladu. Trailer był także po francusku, więc nie wiedziałam, czy film w jakikolwiek sposób w ogóle dotarł do Polski. Zapisałam sobie go jednak w pamięci. I tak, kilka dni temu nadarzyła mi się niezwykła okazja i mogłam go obejrzeć. Zwykle nie lubię patrzeć na trailery filmów przed jego obejrzeniem. To trochę dziwne, w końcu ten krótki zwiastun ma mnie przygotować na to, co mnie czeka, jednak wolę sama to odkryć, ponieważ często trailer jest znakomity, a potem czuję się rozczarowana filmem. W tym przypadku jednak tak nie było. "Kobiety z 6. piętra" to znakomita francuska komedia o hiszpankach, które są służącymi we Francji. Wszystkie pracują w jednej kamienicy i mieszkają w małych pokoikach, bez dostępu do ciepłej, bieżącej wody, z zapchanym klozetem, na szóstym piętrze. Jednak są fantastyczne, uległe, lecz silne, nie dające sobie dmuchać w kaszę. Wiedzą, czego chcą od życia. Nie jest to kolejna głupawa komedyjka; nie znajdziesz w niej ani odrobiny infantylności. Reżyser doskonale poradził sobie także jeśli chodzi o cały gatunek. Bo jest tu trochę romantyzmu, ale nie pretensjonalnego, jak w innych komediach, gdzie romantyzm wplatany jest w każdą sferę życia. Znajdzie się także trochę sensacji, ale na tyle zrównoważonej, że nie spina oglądającego. Komedia ma bawić i odprężać, Guay o tym nie zapomina. Doskonale także pokazane są różnice kulturowe, przekrój przez wiele klas społecznych i różne osobowości. Feminista i dewotka, bogacz i służąca, radosne hiszpanki i ponura francuska. Trochę banalny obraz romantyzmu, bo możemy podejrzewać, jak to uczucie się potoczy, ale mimo wszystko z elementem zaskoczenia i niedopowiedzenia. Bez silenia się na oryginalność Philippe Le Guay zrobił naprawdę świetny film.



(źródło: filmweb.pl)


tytuł: Kobiety z 6. piętra (Les femmes du 6eme etage)
premiera: 2011
reżyser: Philippe Le Guay
scenariusz: Philipe Le Guay, Jerome Tonnerre
czas trwania: 1h44
gatunek: komedia

"Fight club"
Nie znam osoby, która powiedziałaby, że ten film był słaby. Co mnie zawsze dziwiło to fakt, że działa na wszystkich tak samo: kochają go mężczyźni i kobiety (te interesujące się trochę kinem). Nie mogłam zrozumieć tego fenomenu, w końcu to film o tym, jak mężczyźni bez butów i koszulek robią sobie krzywdę. Nie mogłam tego zrozumieć, dopóki tego nie zobaczyłam. Wiele razy namawiano mnie, ale kiedy zobaczyłam, że to film trwający ponad dwie godziny, rezygnowałam. Nie dam rady. Jednak w pewną bezsenną noc się przełamałam i włączyłam. To, co zobaczyłam, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Kilka razy musiałam przerywać oglądanie, bo nie wytrzymywałam natłoku emocji, musiałam chwilę odpocząć. W tym filmie nie chodzi o walkę z przeciwnikiem. Chodzi o walkę z samym sobą. To nie jest kolejny film gangsterski, tutaj nie masz na celu skrzywdzenia przeciwnika, tylko chodzi o to, żeby dać upust własnym emocjom. Żeby poczuć się wolnym. Działanie tych ludzi z podziemnego kręgu z jednej strony wydaje się kretyńskie: ufają bezgranicznie jakiemuś kolesiowi, który dyktuje im, co mają robić, a oni, o nic nie pytając, wykonują jego rozkazy. Z drugiej strony, zagłębiając się w tę historię, zaczynasz dostrzegać racjonalność tych poczynań, zaczynasz ich rozumieć. Nie chcą być wyalienowani, chcą być częścią jakiejś społeczności, która w tym przypadku, daje im także możliwość upuszczenia wszystkich negatywnych emocji. Zapominają, że są jednostką z problemami. Jesteśmy częścią silnej grupy, jesteśmy niezniszczalni. 
Po prostu nie można nie zobaczyć tego filmu. 16. pozycja w rankingu światowym na filmweb.pl. To obowiązkowa pozycja, tuż obok "Ojca chrzestnego".

(źródło: ciklum.com)

tytuł: Podziemny krąg (Fight club)
premera: 1999 (Polska: 2000)
reżyser: David Fincher
scenariusz: Jim Uhls
czas trwania: 2h19
gatunek: thiller psychologiczny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz